Dziś będzie nieco filozoficznie. Corgito ergo sum – myślę po corgowemu, więc jestem – jak powiedział jeden z naszych psiejskich przodków. Ta myśl wiedzie naszą królewską rasę przez wieki. Bo czy moje psie myślenie jest gorsze jakościowo od myślenia człowieków? Śnię jak one, boję się, cieszę, denerwuję i przeżywam szczęście tak jak one. Potrafię czuć lęk, dezaprobatę, zdziwienie, tęsknotę, zniechęcenie, a nawet wstyd i wyrzuty sumienia. Kto więc przy zdrowych zmysłach i na podstawie jakich kryteriów oceni, żeśmy gorsi od bezwęchowców?

Weźmy na przykład taki spacer. Dla mnie to przede wszystkim uczta zapachów. Dla człowieków to ponoć uczta kolorów. Ja tam niewiele na ten temat wiem, bo bezwęchowce najpierw ustaliły, że widzę tylko w odcieniach szarości, a ostatnio to zmieniły i twierdzą, że widzę w odcieniach niebieskiego, żółtego i szarego. Może za jakiś czas znów zmienią zdanie i uznają, że jednak widzę w jeszcze większym zakresie kolorów? I ciekawe skąd one to wiedzą i kogo z nas o to zapytały?

Podczas gdy ja na każdym źdźble trawy czuję dziesiątki, setki odcieni zapachów – od małych robaczków, przez inne psy, które tędy przechodziły wiele dni temu, aż do dzikiej zwierzyny – wy człowieki, przechodzicie obok tej niewyobrażalnej różnorodności mojego świata całkowicie nieświadomi jego istnienia. Mówicie dumnie „smutne musi być życie psa, który nie widzi tego co my”. Cóż za ignorancja.

Bezwęchowcom zdecydowanie nie robi dobrze to, że mogą myśleć na temat własnych myśli. Ostatnio podsłuchałam, jak mój rozmawiał z innym, że gdzieś tam daleko, ich samce jak chcą, to mogą być samicami i odwrotnie. No i wtedy te „byłe samce” mogę startować w zawodach sportowych już jako samice z innymi samicami, oczywiście przeważnie wygrywając. Nawet używali takiego trudnego słowa, coś na i… ideanty… identyfikuje! Tak, „identyfikować się”. 

Interesujące. Może i ja to zastosuję i przeniosę do naszego psiejskiego świata? Mogłabym np. identyfikować się jako kot i wygrywać wszystkie zawody agility. Albo jako Ratlerek i ustanowić rekord Guinnessa na największego i najcięższego pinczera miniaturowego w historii. Kusi, jednak nie ma nic lepszego od bycia sobą i ja to wiem.

Te człowieki są jednak dziwne. Nie ma drugiego gatunku tak przekonanego o swojej wielkości i zakochanego we własnej legendzie, hau!